powrótFestiwal 2008 - Ojcowie


Figura ojca jest jednym z najstarszych i najsilniejszych motywów kulturowych, tematem, który – wydawać by się mogło – został już ze wszech miar zgłębiony, rozpoznany i oswojony. A jednak podejmowany jest wciąż na nowo, z równą pasją i lękiem, niekiedy w poczuciu fascynacji, kiedy indziej w bolesnym rozrachunku. Nasze związki z ojcami są wciąż zawiłe
i tajemnicze, a przecież to one kształtują naszą tożsamość, nasz stosunek do władzy i autorytetu, budują nasze poczucie bezpieczeństwa lub odrzucenia. Psychoanaliza zwróciła uwagę na ambiwalencję uczuciową wpisaną w stosunek syna do ojca, czego najbardziej emocjonalny wyraz Zygmunt Freud widział w greckim micie o królu Edypie. Z jednej strony, mały chłopiec musi kochać swego ojca, bo wydaje mu się najmądrzejszym i najlepszym ze wszystkim stworzeń (przecież nawet Bóg jest tylko uwzniośleniem ojcowskiego obrazu).
Z drugiej strony, widzi w nim mąciciela własnego życia popędowego – dlatego więc pragnie go unicestwić i zająć jego miejsce. Według Freuda taka jest przyczyna zarówno czułych jak i wrogich impulsów wobec ojca, które ścierają się ze sobą przez całe życie, nie mogąc się wzajemnie zneutralizować.

W późniejszych badaniach psychoanalitycznych, Melanie Klein i Jacques’a Lacana, pojawiła się nowa interpretacja sytuacji edypalnej: ojciec jest nie tylko znienawidzonym i groźnym rywalem, ale także tym kimś, czyja obecność kwestionuje nieograniczony niczym stosunek matki do dziecka. „Ojciec jest więc tym, kto oddziela, czyli tym, kto chroni, gdy obwieszczając Prawo łączy w jednym doświadczeniu przestrzeń, regułę i język. Za jednym zamachem tworzy dystans, w którym na przemian będą rządzić obecność i nieobecność, słowo, którego pierwotną formą jest zakaz, i wreszcie związek znaczącego i znaczonego, z którego bierze swój początek nie tylko język, ale też odrzucenie i symbolizacja wykluczenia” - rozwija ten wątek Michel Foucault w eseju o nieobecności ojca poświęconym Fryderykowi Hölderlinowi. Freudowska figura ojca ma więc cechy prawzoru, wobec którego dokonujemy naszej pierwszej identyfikacji w bardzo wczesnej fazie życia psychicznego. Wszystkie kolejne próby
utożsamienia czy odcięcia się, by chronić własną odrębność okazują się jedynie wariantem i pochodną tej pierwotnej relacji.

Kim wobec tego są nasi ojcowie? Kim jesteśmy MY wobec naszych OJCÓW? Co mówią o wzajemnych relacjach nasze własne biografie, historie rodzinne i pokoleniowe? Jak postrzegamy ojcostwo w przestrzeni społecznej i politycznej, a także obecność lub brak ojca w sferze religijno-egzystencjalnej?

Ojcowie kierują nas w stronę przeszłości, której jesteśmy spadkobiercami. Są naszym łącznikiem z historią, i to taką, którą poznajemy bezpośrednio – odwołując się do własnej biografii. Heiner Müller, niemiecki dramatopisarz i reżyser, twierdził, że „o historii można teraz pisać tylko wtedy, gdy wpisuje się w nią swoją własną sytuację historyczną”. Taka historia jest czymś wyjątkowo namacalnym i żywym, jest też wyzwaniem, któremu czasem trudno sprostać. Relacje między przeszłością a teraźniejszością budujemy zawsze wobec naszych ojców – nawet, jeśli ich opuściliśmy, jeśli się ich wstydzimy, czy nie wiemy, kim naprawdę byli.

Zaproszeni na Festiwal artyści podejmują motyw ojca w najróżniejszych wariantach, przyglądają się mu na przecięciu tego, co osobiste i zbiorowe, prywatne i publiczne. Pytają o to, jak idea ojca kształtuje naszą tożsamość narodową, kulturową i religijną, a co za tym idzie jak wpływa na nasze poczucie przynależności, osierocenia bądź wykluczenia. Nie bez znaczenia jest oczywiście kontekst łódzki. Hasło tegorocznego Festiwalu nawiązuje zarówno do przeszłości, jak i teraźniejszości Łodzi: miasta osieroconego, znajdującego się w momencie kulturowej transformacji. W Polsce nie ma drugiego miasta z tak silną wielokulturową historią i tradycjami, miasta fenomenu, w którym temat ojcostwa zaistnieć mógłby w sposób równie ważny i inspirujący.
 




Plakaty festiwalu